niedziela, 28 lutego 2016

dziwny jest ten świat...

 Spotykam na swojej drodze wielu dziwnych ludzi. Nie ludzi z marginesu a ludzi z mniejszości, ludzi, których rozumie niewielu i ludzi, których toleruje niewielu. Ale każdy z tych ludzi, pod grubymi warstwami odporności na odtrącenie, chowa piękne serce.
Zrozumienie jest bardzo trudną umiejętnością, wymaga pełnej akceptacji i cierpliwości. Trudno zaakceptować nam inność, indywidualność i przeciwnie, łatwo jest nam skreślić taką osobę.
Inny znaczy outsider, czasami z wyboru czasami bo zmusza nas społeczeństwo normalności. Normalność czyli powielany schemat, standard, który wybiera większość. Ale czy jesteśmy wtedy sobą. Kto tak naprawdę do końca jest sobą ?
Każdy z nas nosi maskę, maskę, która chroni go przed cierpieniem. Udajemy kogoś innego, czasami tak bardzo do perfekcji, że żyjemy w dwóch światach. Gra, doskonała gra aktorska nawet przed samym sobą.
Gej, który ma niesamowity talent plastyczny,tworzy niesamowite rzeczy z wielką lekkością i spontanicznością ale... dyskryminowany i wyśmiewany zanim ma szansę pokazać swoją wartość,  Gej nr 2, który jest najcieplejszym (paradoks określenia:) )i najwrażliwszym człowiekiem jakiego znam,można z nim konie kraść ale ... wpierw trzeba pokonać uprzedzenia , kelner pesymista tak perfekcyjny,że aż zaskakujący (mam wrażenie,ze czyta w moich myślach, reaguje zanim ja cokolwiek powiem) moja pamięć zewnętrzna i chłopak z najgrubszą warstwą, nieodgadniony, totalnie nieprzewidywalny, pozornie gruboskórny, często opryskliwy i z murem wydawałoby się nie do przeskoczenia, ktoś przy kim rozważam każde wypowiedziane słowo bo boję się złego odbioru. Niesamowicie trudny w kontaktach interpersonalnych, nie lubi ludzi, odbiera negatywnie nawet pozytywne słowa i czyny. Chłopak, który zamknął swoją złą przeszłość w sobie i nie wierzy w dobre intencje innych osób. Ale ten chłopak ma pasję, ma pasję do muzyki i tam jest kimś innym. Taki Dr Jekyll i Mr Hyde (tylko łagodniejsze wydanie Dr Jekyll) I ten okropny, czasami wredny człowiek jest bardzo uczynny, wystarczy tylko jedno magiczne słowo, słowo proszę i można na niego zawsze liczyć.
Jak łatwo oceniamy po "szacie", jak łatwo się dystansujemy, krytykujemy i odtrącamy a tym czasem nie szata zdobi człowieka, i każdy z nas  zawiódł się na ludziach, którym zaufaliśmy od razu.
Nie bójmy się "Innych" , bójmy się "Normalnych"

piątek, 26 lutego 2016

powrót z zaświatów, podzękowanie dla mojej a.

powracam po raz kolejny i dokładnie jak w tytule z zaświatów. Niedługo minie rok w moim racznym związku.
Wyniki otrzymałam w Wielki Piątek 2015 roku, i słowa nowotwór złośliwy tak mocno wryły się w moją pamięć,że zostawiły w wytatuowane hasło RAK.
Pierwsza reakcja - "ja pie...ę" druga reakcja "weź się ku...a w garść. No i wzięłam, zaczęłam od załatwiania rzeczy niezałatwionych i oczywiście bieganiny po lekarzach ( tak w międzyczasie) Pierwsza sprawa, która mi ciążyła to był mój, nasz roczny foch z przyjaciółką, jak to bywa poszło o pierdołę ale każda z nas charakterna więc foch z przytupem, zero kontaktu przez rok. I to był ten moment,że chciałam właśnie z nią pogadać i Ją usłyszeć. Zadzwoniłam trzymając w rękach wynik, odebrała dość szybko, opanowanym głosem zaczęłam monolog - nie rozmawiamy ale pracujesz w służbie zdrowia i za chwilę się dowiesz więc wolę powiedzieć Ci sama - mam raka. Oczywiście spodziewałam się ciszy w słuchawce i taka też nastąpiła a potem usłyszałam łzy...
W jednej sekundzie zapomniałyśmy o całym roku, całym wydarzeniu i nigdy już nie powróciłyśmy do tamtego wydarzenia.Bo i po co.
Od tej pory była i jest ze mną codziennie, w każdej chwili kiedy potrzebuję, nie zawiodła nigdy, była przy mnie (jak nie personalnie to duchowo) przy każdej z 3 operacji, była , gdy obudziłam się po 3 operacji podczas której odratowali moje życie.
I mimo,że wiele mogłyśmy mieć wcześniej do siebie żalu oczywiście o pierdoły to teraz, widząc jak kruche jest nasze życie,że może pozostać coś niedopowiedziane,że możemy żałować naszej dumy, która nie pozwalała nam pierwsze słowo zgody to teraz wiemy,że przyjaciół poznaje się w biedzie, nasz test przyjaźni został zaliczony pozytywnie.
I tak rok po tym jak mam TO, Ona opowiedziała mi co się działo z drugiej strony słuchawki, jak po rozmowie rozpłakała się, jak pokłóciła się z teściową bo informacja ścięła ją tak z nóg,że błahe problemy wyprowadziły ją z równowagi emocjonalnej a potem przesłała mi coś:

- Coś Ci miałam pojaezać pipko
Już dawno ale mi wstyd bo to brzmi jak list do faceta
A ja napisałam to w dniu gdy mi powiedziałaś przez telefin "mam raka"

Jedno słowo.. i..mój umysł opuszcza moje ciało.. i każda moja myśl rozpada się na milion kawałków a ciało mimo ,że nie powinno nic czuć opuszczone przez umysł,skręca się w bólu..jestem w jakiejś próżni,nie ma nic...tylko TY..ból..potworny ból..wiem że muszę wstać..że umysł musi wrócić do ciała..że to znów muszę być ja..żeby być blisko Ciebie...

Tak się stało. Dziękuję A...  a gdy się znów pokłócimy to musimy się pogodzić za godzinę maks :)